Untitled Document
|
Trójka
bezdomnych i dziecko - to mówi samo za siebie ;)
|
Napewno
znacie niejedną filmową historię z motywem przewodnim - podrzucone
dziecko. Wszystko przebiega zwykle schematycznie. Noc, tajemnicza
kobieta z chustą na głowie, wiatr (czasem może i jakiś deszcz),
kosz (a w koszyku suprise), dom, drzwi, łzy, całus, karteczka,
dzwonek i sajonara baby - niech cię jakieś inne
ludziska wychowują. A tym czasem w przytulnym domowym zaciszu,
ktoś czyta sobie gazetę gdy po usłyszeniu dzwonka zrywa się i
leci, leci z uśmiechem by zobaczyć któż to zawitał o tej porze.
Uśmiech szybko znika z jego twarzy gdy widzi koszyk, w nim niemowlę,
a na niemowlęciu karteczka z napisem "Zaopiekują się moją
małą/małym XYZ". Cóż biedny człeczyna w takiej sytuacji ma
robić? Najlepiej jakby przeniósł koszyk pod drzwi sąsiada, ale
oczywiście nie jest na tyle bystry więc zabiera niemowlę do siebie
z przeczuciem, że tak być musi. Tak jest, było i z pewnością jeszcze
nie raz będzie. Jednak Satoshi Kon swoim Tokyo Godfathers
udowadnia, że tak być jednak nie zawsze musi.
Wyobraźcie sobie, że ktoś była na tyle głupi (a może leniwy?),
że zamiast zawlec dziecko pod jakiś zacny dom, zostawił je na...zbiorze
makulatury. Chyba osoba ta nie oczekiwała, że w tak doskonałym
punkcie strategicznym porzuconego dzieciaka znajdzie jakiś książe
w limuzynie. Tak oto 'niechciane' znajduje najbardziej zakręcone
trio bezdomnych: awanturnicza nastolatka która uciekła
z domu, wiecznie zrzędzący mężczyzna w podeszłym wieku oraz przebrany
za kobietę homoseksualista.
|
 |
Niektórych
ludzi naprawdę ciężko zrozumieć. |
|
 |
No
i się rozkleili... |
|
Gin,
Miyuki, Hana, których drogi życiowe potoczyły się w taki sposób,
że skończyli na ulicy, w ogóle nie mogą dojść do porozumienia.
Ciągle toczą się o coś spory. Największe kłótnie wybuchają jednak
między Gin'em i Miyuki którzy, gdyby optymistyczna (w zasadzie
to 'optymistyczny' ;P)Hana, z pewnością pozagryzaliby się na wzajem.
Nadeszła zima - najgorszy okres dla bezdomnych. Ciężko o ciepły
kąt i jedzenie. Zbliża się Boże Narodzenie i wydawałoby się, że
bohaterowie spędzą je w niezbyt przyjemnej atmosferze jednak odnalezienie
porzuconego dziecka przyniesie im, chcąc nie chcąc, masę rozrywki
;)
Tokyo
Godfathers bawi nie dialogami, czy też zabawnymi sytuacjami,
ale sposobem zachowywania się głównych bohaterów. Pomimo tego,
że animacje są tu bardzo rozbudowane autorzy nie poszli na łatwiznę
i nie zastosowali żadnych uproszczeń, typu powtarzające się sceny.
Oglądając to anime, ciężko skupić uwagę na czymś innym poza ruchami
postaci. Dlaczego? Bo nie będziecie mieli na więcej czasu. Bohaterowie
są starannie narysowane, a sposób ich poruszania naprawdę
szczegółowy. Czasem podczas oglądania można nieraz cofnąć akcję,
|
aby dokładnie przyjrzeć się temu co przed chwilą miało miejsce.
Wszystko
odbywa się zimą więc, poza nocą kiedy w mieście dominują kolorowe
szyldy reklamowe, nie liczcie na sporą paletę barw poza białym
kolorem ;) Trzeba tu jednak zwrócić uwagę, że po ponad półtorej
godzinnym seansie nie miałem dosyć śniegu ani trochę. W Tokyo
Godfathers posłużono się grafiką komputerową, jednak
(nie jak w przypadku "Appleseed") zachowano umiar, dzięki
czemu ma się świadomość, że ogląda się anime a nie jakąś animację
3D. Warto wspomnieć, że Tokyo Godfathers jest
produkcją gdzie Japończycy wyglądają jak Japończycy, tzn. nieduży
wzrost, czarne włosy bez dziwacznych fryzur oraz skośne oczy.
Dzięki temu, oglądając, bardziej kojarzymy ten tytuł z rzeczywistością
i wierzymy, że coś takiego naprawdę mogłoby się wydarzyć. Nie
wiem gdzie możnaby dopatrzeć się błędu jeśli chodzi o kreskę czy
animację. Może ludzie z pokroju 'bardziej upierdliwych' zauważą
jakąś skazę w tym temacie. To straszne, ale ja przyczepić się
tu nie mam po prostu do czego ;P |
 |
Dlaczego
dzieci płaczą?A postawcie się na miejscu tego brzdąca. |
|
 |
Inteligencja
wręcz promieniowała z jego twarzy. |
|
Teraz
część o której pisać się zawsze nie chce bo zwykle nie ma nawet
o czym - muzyka :) Tak będzie i tym razem, czyli krótko
bo i nie ma nawet nad czym się tu rozpisywać. Właściwie
oglądając Tokyo Godfathers nie zwróciłem nawet
uwagi na żadne dźwięki poza tymi które wydawały postacie. Dialogi,
odgłosy, wszystko w porządku ale czy muzyką można nazwać szybkie
popiskiwanie na fujarce lub uderzanie w bębny podczas wartkiej
akcji oraz spokojne melodie podczas wzruszających scen? Brzmi
fajnie i jest OK, ale tak szczerze to czy poza anime komuś chciałoby
się tego słuchać? Tokyo Godfathers to nie opera
i jego przesłanie nie tkwi w muzyce więc nie ma się po co głębiej
wsłuchiwać.
Śmieszna
i wzruszająca opowieść idealna na zimowe wieczory. Wielkiego
morału raczej tu nie znajdziecie jednak nie zmienia to faktu,
że jest to jedno z moich ulubionych, i nielicznych tytułów pozbawionych
błędów. Polecam Tokyo Godfathers bardzo, bardzo
mocno. Ponad 1:30h wspaniałej rozrywki.
|
|
|
Main
» Strona
główna
» Redakcja
» Forum
Anime Rebellion
»
Forum
KTA
»
Historia
strony
»
Reklama
»
Konkurs
Teledysków Anime
Recenzje
»
Anime
»
Film
» Pierwsze
wrażenie
Teksty
»
Tutoriale
Multimedia
»
Teledyski
(AMV)
» Programy
Prace
fanów
»
fan
Ficks
» fan
Gfx








|